Niepłodność cz. III – wywiad z psychoterapeutką

W poprzednich artykułach z cyklu o niepłodności analizowaliśmy statystyki i przyczyny oraz psychologiczne skutki niepłodności. Dziś zapraszam Was do przeczytania wywiadu, który przeprowadziłam z psychoterapeutką, mgr Adrianą Szubielską. Ten artykuł to masa fachowych informacji przydatnych dla osób zmagających się z niepłodnością jak i dla tych, którzy mają z takimi osobami kontakt. Czytajcie i czerpcie wiedzę!

 

Dlaczego niepłodność ma taki duży wpływ na psychikę?

Zacznę może od tego, że nasze ciało i psychika to naczynia połączone. Kiedy coś się dzieje z jednym reaguje też drugie. Nie ma innej możliwości. Tak jest i z ciążą, okresem starań o nią oraz czasem po narodzinach dziecka. Prokreacja jest zjawiskiem naturalnym. Wiele par nie ma w ogóle w świadomości, że samo zajście w ciąże może wymagać jakichś starań czy wręcz interwencji medycznych. Kiedy sami zaczynają starania o dziecko i okazuje się, że nie udaje się tak od razu, to już to zaczyna budzić napięcie i pytania „Czy ze mną coś nie tak?” „Dlaczego innym się udało, a mnie nie?”,” Czy nie nadaję się na matkę/ojca?”. To bardzo uderza w samoocenę. Tym bardziej, że młodzi ludzie edukowani są raczej jak ciąży zapobiegać niż jak się do niej należycie przygotować. To daje poczucie ze zapłodnienie jest oczywistością. Dzisiejsze warunki środowiskowe, socjoekonomiczne i biologiczne sprawiają natomiast, że wiele par stara się o dziecko przez dłuższy okres czasu.

Jak rozpoznać niepłodność o podłożu emocjonalnym?

Wykluczone musi zostać podłoże biologiczne (np. anatomiczne, hormonalne) niepłodności. Oznacza to, że po wszystkich koniecznych badaniach nie wykryto żadnej medycznej przyczyny, którą można by było wytłumaczyć problemy z zajściem w ciążę. Nie wiem jakie badania są standardem, natomiast  moja praca zaczyna się wtedy, gdy np. przychodzi kobieta i mówi: ”lekarz powiedział -nic tylko w ciąże zachodzić – a ja nie zachodzę”. Innymi słowy dobrze, jeśli partnerzy są, kolokwialnie mówiąc, przebadani. Oczywiście obydwoje.

Niektóre badania donoszą, że aż 90% par cierpiących na niepłodność wymaga wsparcia psychologicznego, zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

Zdecydowanie tak. Warto jednak podkreślić, że takie wsparcie może mieć różne formy. Czasami kondycja psychiczna jest powodem problemów z zajściem w ciążę, a innym razem powody są czysto biologiczne. Konieczność leczenia się i przedłużające się starania (często poronienia) wtórnie wpływają na kondycję psychiczną. Dodatkowo cała sytuacja starania się o dziecko dotyczy zawsze dwojga ludzi. Każde z nich przeżywa to na swój sposób. Nierzadko jest to dla pary pierwsze poważne wyzwanie w związku. Naturalne jest wiec, że niepłodność może stać się przyczyną kryzysu- tak osobistego jak i pary. W zależności od sytuacji można skorzystać z psychoterapii indywidualnej lub pary (gdy nie ma biologicznych przeszkód do zajścia w ciążę) bądź spotkań wsparciowych gdzie można np. poznawać techniki relaksacyjne, odciążyć się z emocji związanych z leczeniem, w spokoju i zaciszu gabinetu rozważyć możliwości leczenia itp.

Czy istnieją statystyki, które mówią o tym, ile osób rzeczywiście korzysta z takiego wsparcia?

Nie dotarłam do takich statystyk więc powiem z mojego doświadczenia (psychoterapeuty tak w Poradni Zdrowia Psychicznego jak i prywatnym ośrodku terapeutycznym oraz wykładowcy w programie Ministerstwa Zdrowia na temat zdrowia prokreacyjnego). Otóż niestety mam poczucie, że niepłodność czy poronienie to dla większości społeczeństwa wciąż tematy zupełnie nie kojarzone z psychologiem. Natomiast, z psychologicznego punktu widzenia cały okres około prokreacyjny – czyli od starań o ciążę, przez poród, połóg i pierwsze miesiące z małym dzieckiem- to newralgiczny czas kiedy bardzo ważna jest higiena psychiczna. Ma to znaczenie nie tylko dla dobrostanu kobiety, ale i jej dziecka, związku, całej rodziny. Z tego też powodu bardzo ucieszyłam się na naszą rozmowę, bo uważam, że współpraca na linii położna – ginekolog – psycholog powinna być standardem. Pary z problemem niepłodności zgłaszają się, co w pełni zrozumiałe, w pierwszej kolejności do lekarza ginekologa, do położnej. Natomiast jeśli już na samym początku zostaną też objęte wsparciem psychologicznym to zapobiec można narastaniu frustracji, eskalacji napięcia w parze czy poważniejszym stanom jak np. zaburzenia depresyjne. To bardzo ważne, bo spokój i harmonia wewnętrzna bardzo pozytywnie wpływają na układ odpornościowy, na gospodarkę hormonalną, na spokojny, regenerujący sen itd. Z mojej obserwacji wynika, że osoby przychodzą do psychologa kiedy napięcie już bardzo narosło i zaczyna realnie zakłócać normalne funkcjonowanie – pojawiają się problemy ze snem, brak apetytu, obniżony nastrój, zaburzenia życia seksualnego (priorytetowego przecież przy staraniach o dziecko).

Czy da się zapobiec negatywnym skutkom niepłodności już na początkowym etapie bezowocnych starań?

Myślę, że tak. Na pewno (znów z mojego, psychologicznego punktu widzenia) szalenie istotna jest edukacja – czyli to co Ty robisz na tym blogu. Nasze mózgi nie lubią pustki. Jeśli nie mamy jakiejś informacji, to sami ją sobie „dośpiewamy”. Problem w tym, że często to „dośpiewanie” jest w czarnych barwach. Natomiast rzetelna wiedza uspokaja i daje poczucie bezpieczeństwa. Stres powoduje, że nasz układ immunologiczny utrzymuje się w gotowości i funkcjonuje tak, jakbyśmy byli chorzy. Nie jest to dobry moment na przyjęcie potomstwa, prawda? Dlatego bardzo ważne jest by obniżać napięcie już na początku jakichkolwiek niepowodzeń prokreacyjnych. Co również istotne, w pewnym momencie starania przekładają się na pogorszenie jakości życia seksualnego pary. Zbliżenia są zwykle zaplanowane i nakierunkowane na zapłodnienie. Tu jest bardzo duża przestrzeń do pracy z psychologiem, by starania o dziecko nie stały się centrum świata. Paradoksalnie takie ustawienie sprawy nie sprzyja sukcesowi i ciąży.

Kiedy jest moment, w którym para powinna udać się na terapię i jak rozpoznać taką potrzebę?

Na to pytanie odpowiem trochę przewrotnie: dopóki partnerzy na bieżąco i bez żadnych ograniczeń mówią ze sobą o tym, co czują w związku z przedłużającymi się staraniami o dziecko i są w tych staraniach razem, to nie ma potrzeby iść do psychologa. Oczywiście nie będzie to miły i przyjemny okres dla pary, ale jeśli można mówić wprost o tym „niemiłym i nieprzyjemnym”, jeśli można jawnie się złościć, płakać, mówić o swoich obawach itd. to w sensie psychologicznym wszystko jest ok. Natomiast jeśli para przestaje ze sobą rozmawiać, jeżeli ktoś nagle zaczyna więcej czasu spędzać w pracy, albo partnerzy obwiniają się za zaistniałą sytuacje i nie przyjmują jej jako wspólnej, jeśli nie ma innych tematów do rozmów niż dziecko, to wtedy warto skorzystać z konsultacji psychologicznej. Jak wspomniałam wcześniej, psychoterapia to jedna z form pomocy psychologicznej i to taka długoterminowa. Może trwać rok, dwa, a nawet w szczególnym przypadkach dłużej. Psychoterapię indywidualną proponujemy jeśli widocznie zarysowane są np. cechy osobowości, które mogą utrudniać zajście w ciąże np. perfekcjonizm, albo zaburzenia lękowe czy depresyjne itp. Para usłyszy propozycje psychoterapii jeśli ich związek nie funkcjonuje dobrze, że tak się wyrażę „u podstaw” np. jeśli są problemy z komunikacja, okazywaniem sobie uczuć czy podziałem obowiązków pomiędzy partnerami. W innych przypadkach wystarczające okazują się spotkania wsparciowe czy psychoedukacyjne trwające kilka, kilkanaście spotkań. Mówiąc inaczej- nie każda para z niepłodnością wymaga wsparcia psychoterapeutycznego natomiast uważam, że wspaniałym standardem byłoby, gdyby każda miała dostęp do spotkań, które nazywamy interwencją kryzysową tak, by móc się odciążyć i zdystansować na tyle, by działać w tej trudnej sytuacji jak najbardziej w zgodzie ze sobą. Niepłodność jest swojego rodzaju kryzysem. W rozumieniu psychologicznym to stan zachwianej dotychczasowej równowagi. Takie kryzysy są naturalna częścią naszego życia i zwykle prowadzą do wypracowania nowych standardów. Warto czasami się wesprzeć spotkaniami z psychologiem, aby taki naturalny kryzys zakończyć rozwojem, a nie utknąć w nim.

Jak wygląda terapia u osób z tym problemem?

W psychoterapii skupiamy się na pracy z emocjami. Uczymy się je rozpoznawać, nazywać i wyrażać w asertywny sposób. Bycie w kontakcie ze światem własnych przeżyć przekłada się na poczucie bezpieczeńśtwa, sprawstwa czy też na spokój wewnętrzny, a to z kolei polepsza też kondycję fizyczną organizmu. Często popracować trzeba nad przekonaniami osób starających się o dziecko. Nierzadko są to osoby z dużym perfekcjonizmem. Pamiętam Panią, która przyszła na spotkanie zrozpaczona, ponieważ nie zaszła w ciążę po pierwszym staraniu. Był to dramat, bo ona zaplanowała już zwolnienie w pracy, a nawet spakowała swoje rzeczy z biurka. Z takimi osobami perfekcjonistycznymi, które lubią mieć wszystko zaplanowane i pod kontrolą, obniżamy poziom lęku i uczymy się odpuszczać, oddawać odpowiedzialność innym, czy pozwalać sobie więcej na relaks i zabawę. Zdarza się, że za problemami z zajściem w ciąże stoi historia danej osoby. Mogą to być jakieś duże traumy, ale to rzadkość. Raczej są to takie prozaiczne rzeczy jak np. w przypadku pary, gdzie Pani była najstarsza z 7 rodzeństwa. Jej mąż był jedynakiem. Bardzo czekał na dziecko idealizując fakt bycia rodzicem. Pani deklaratywnie też chciała już mieć dziecko, ale nie udawało się. Dopiero na spotkaniach pary Pani opowiedziała o tym jak źle kojarzy jej się małe dziecko. Jak wiele już czasu poświęciła na opiekę nas swoim rodzeństwem, ile nocy nie przespała i jak bardzo jest już zmęczona rolą mamy, mimo, że nigdy mamą nie była! To pomogło Panu zauważyć perspektywę żony. Wypracowali sobie taki kompromis, że zwiedzili jeszcze kilka pięknych miejsc, Pani nasyciła się życiem bez dziecka po czym, jak gdyby nigdy nic, zaszła w ciąże. Nie sposób opowiedzieć tu o różnych wariantach przebiegu terapii, jednak mam nadzieje, że tymi przykładami pokazałam, że siła psychiki jest naprawdę ogromna i warto ja wziąć pod uwagę.

Jeśli ktoś mimo wszystko nie zdecyduje się na terapię czy może zrobić coś sam, aby polepszyć jakość swojego życia?

Myślę, że zawsze warto inwestować w tzw. higienę psychiczną czyli dbać o równowagę pracy i odpoczynku, dobre relacje, sen i ogólnie mówiąc- życie zgodnie ze swoimi przekonaniami.

Czy możesz podać przykładowe sposoby na radzenie sobie z frustracją albo zazdrością (np. widząc ciąże innych), które proponuje się parom z niepłodnością?

Zazdrość, złość, frustracja itd. to emocje jak każde inne. Twoje pytanie, jak radzić sobie akurat z tymi, pokazuje, że nie ma na nie przyzwolenia w społeczeństwie tak jak np. na smutek, lęk czy radość. Mamy trudność z pozwoleniem sobie na przeżywanie tych trudniejszych i mniej przyjemnych, jednak równie ważnych emocji. Łatwiej nam zaakceptować, że kobieta długo starająca się o dziecko jest smutna niż, że jest zła prawda? Znów odwołam się tu do bardzo ścisłego połączenia ciała i psychiki. Emocje to „chemia” w naszym organizmie. Jeśli są, to nasze ciało je pokazuje jak uśmiech przy radości, łzy przy smutku czy czerwienienie się przy wstydzie. I ta manifestacja ciała jest bardzo zdrowa, bo jeśli jakichś emocji nie pokazujemy, to one nie rozejdą się po kościach, tylko ulokują się np. w bojącej głowie, we wrzodach żołądka czy rozregulowanym cyklu menstruacyjnym, albo zaburzeniach erekcji itp. Ta dość długa dygresja miała być tłem do, uważam, bardzo ważnej kwestii- mianowicie para starająca się o dziecko doświadcza całego spektrum emocji i na przeżycie tego powinna mieć czas i miejsce. Jeśli nie daje tego rodzina, społeczność (wiem, że może się tak zdarzyć ) to znów warto się udać do psychologa i tam dać upust swoim frustracjom. To naturalne, że można czuć się wściekłym czy zazdrosnym, że przyjaciele, sąsiedzi, rodzeństwo ma dzieci, a my nie. Nie ma w tym nic złego. Swoim pacjentom powtarzam jak mantrę- emocje i myśli to nie są czyny. Żal czy pretensje możemy mieć do siebie tylko za te ostatnie. Pozwolenie sobie na takie naturalne odczucia jak zazdrość to najszybsza droga, żeby szybko odpuściły i dały miejsce na inne emocje np. cieszenia się ze szczęścia innych, bliskich nam osób.

Jak powinniśmy się zachowywać gdy wiemy, że ktoś zmaga się z niepłodnością? Jak wspierać takie osoby?

To trudne pytanie, ponieważ różnie osoby przezywają swoją niepłodność i ich uczucia muszą tu być uszanowane w pierwszej kolejności. Jedni opowiadają o tym przy każdej możliwej okazji, inni zachowują się, jak gdyby nigdy nic, jeszcze inni twierdzą, że wcale nie chcą mieć dzieci mimo, że starania trwają. Dla mnie jako psychologa zdrowszą sytuacja jest rozmawianie, bo tematy tabu ze swojej natury budzą napięcie i dyskomfort. Wiadomo jednak, że rozmowa, na jakikolwiek trudny temat, jest wypadkową tego, jak wygląda nasza relacja z parą. Jeśli jesteśmy blisko postawny na szczerość – powiedzmy, że widzimy, że się martwimy, zapytajmy czy jakoś możemy być pomocni oraz jakich postaw od nas oczekują (np czy chcą się widywać z naszymi dziećmi), wysłuchajmy, nie oceniajmy. Jeśli jesteśmy z kimś w mniej zażyłych relacjach dobrze jest dostosować się do tego, co proponuje para. Jest też kilka stwierdzeń, na które warto być uważnym, jak chociażby „co wy wiecie o zmęczeniu” (pary bez dzieci tak samo jak pary z dziećmi mają różne trudności, osiągnięcia, zmartwienia i sukcesy i nie można tego dewaluować) albo „jak kiedyś będziecie mieć rodzinę” (Niektóre rodziny zakładaj się z dwóch osób. Mierzenie jakości rodziny przez pryzmat posiadania dzieci czy ich ilości również jest bardzo krzywdzące). Myślę, że w miejsce lubianego „zobaczycie będzie dobrze” warto zauważyć cierpienie pary mówiąc np. „to musi być dla Was trudne” albo „czy możemy coś dla Was zrobić?”. Nie trafne są też próby „pocieszania” np. „ale Wam dobrze nie musicie wstawać w nocy do płaczących dzieci” czy dawanie rad w stylu „wyluzujcie, pojedźcie na wakacje”. Takie wypowiedzi wskazują na brak wyczucia i należytej uważności na emocje innych. Jeśli spróbujemy być z osobami starającymi się o dziecko bez oceniania, wymyślania rozwiązań czy hamowania ich uczuć („nie płacz”) to takie życzliwe towarzyszenie, przytulenie, podanie chusteczek czy nie chowanie żalu za nieobecność np. na urodzinach dziecka jest tym co możemy zrobić. Tylko tyle i aż tyle.

 

 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *